Życie jest niesprawiedliwe... Stwierdziłam to już dawno temu. Dokładnie wtedy, gdy moi rodzice przedstawili mi chłopaka siedzącego w tej chwili obok mnie. Naruto Uzumaki to bardzo sympatyczny i zabawny (chwilami nieco przy głupawy) blondyn o niebieskich oczach. Porównuje je zawsze do oceanu, bo nie jedna już w nich utonęła. Niestety (albo i na całe szczęście) ja do tych dziewczyn nie należę. Nieraz jego oczy nazywałam również niebem. Nie tylko przez kolor, ale również przez ukojenie, jakie mi dawały, gdy w nie spoglądałam. Ten wesoły blondyn to mój przyjaciel. Dokładnie od 28 marca zeszłego roku. Tak na marginesie to były moje urodziny, a rodzice stwierdzili, że nieodpowiednie byłoby nie zrobienie przyjęcia z tejże okazji. Wtedy pojawiła się rodzina Uzumakich z Naruto na czele. Moi rodzice od razu stwierdzili, że bylibyśmy parą idealną i wraz z Minato i Kuhiną Uzumaki, zaczęli nadzorować nasz "związek" (oczywiście to całe spotkanie było ustalone przez naszych rodzicieli już wcześniej). Którego tak naprawdę nie ma! Bo po pierwsze, błękitnooki nie jest w moim typie i najzwyczajniej na świecie nie ma między nami Tego Czegoś. A po drugie, Naruto podoba się Hinacie. A Hinata jest dla mnie jak siostra i nie mogłabym jej czegoś takiego zrobić. Hyuga to moja najlepsza przyjaciółka od przedszkola. Nasi rodzice to przyjaźnią się od lat, dlatego nasza znajomość już tyle przetrwała. Zawdzięczamy to również sobie, ponieważ to my o nią dbamy i pielęgnujemy, Ale chodzi mi o to, że moi rodzice należą do osób dosyć samolubnym i uważają się za nie wiadomo kogo. Myślą, że jeśli zarabiają miliony, to są nad wszystkimi i mogą kontrolować mnie i moje życie. Niestety są w błędzie, ale ja nie mam nic do powiedzenia. Siedzę więc cicho i posłusznie wykonuję to, co oni mi każą. Mimo mojej najszczerszej niechęci! Jednak tak mnie wychowano - na grzeczną, ułożoną i posłuszną dziewczynkę szanują swoich rodziców i ich zdanie. Z czasem to się stało nieco upierdliwe. Ale przecież rodziny się nie wybiera... Wracając do tematu, z którego nieco zboczyliśmy. Mój "związek" z Uzumakim polegał na spotykaniu się ze sobą i udawaniu szczęśliwych przed naszymi rodzicami. W brew pozorom blondyn jest przystojny i z chęcią weszłabym z nim w głębszą relację niż przyjaźń, ale tylko wtedy gdyby chodziło o wygląd. A ja szukam czegoś innego. Bo to charakter się liczy! A cóż, jeśli o to chodzi, to mój przyjaciel jest na przegranej pozycji... Przykro mi, jednak taka jest prawda. Podczas gdy muszę udawać, że jest odwrotnie. Męczące, doprawdy męczące.
-Sakura ja spadam, bo już prawie 22:00. - Powiedział Naruto wstając z kanapy. Chwyciłam więc za pilota od telewizora i nacisnęłam na czerwony guziczek. Momentalnie zamiast obrazu całującej się w deszczu pary (och jak ja bym tak chciała!) pokazała się duża, czarna plama rozciągająca się od jednego rogu, aż do drugiego. Moi rodzice mają swoje zasady, których kurczowo się trzymają. Nie ma zmiłuj. Jedną z tych zasad jest właśnie to, że nie mogę wychodzić z domu od dwudziestej drugiej i wracać później niż o dwudziestej drugiej. W ogóle najlepiej gdybym szła spać o dwudziestej drugiej, jak nie wcześniej. Wtedy mają ten swój ukochany spokój i ciszę. Albo inaczej... Wtedy idą spać. A gdy Państwo Haruno idą spać, to wszyscy inni również powinni (w tym ja).
-Do zobaczenia. - Pożegnałam Uzumakiego w drzwiach wyjściowych buziakiem w policzek. Chłopak uśmiechnął się uroczo i wyszedł. Zawsze tak było. Westchnęłam zmęczona (w zasadzie to niczym) i powoli kierowałam się do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic i przebrałam w piżamę. Czas iść do łóżka, aby być wypoczętym na drugi dzień.
-Sakura ja spadam, bo już prawie 22:00. - Powiedział Naruto wstając z kanapy. Chwyciłam więc za pilota od telewizora i nacisnęłam na czerwony guziczek. Momentalnie zamiast obrazu całującej się w deszczu pary (och jak ja bym tak chciała!) pokazała się duża, czarna plama rozciągająca się od jednego rogu, aż do drugiego. Moi rodzice mają swoje zasady, których kurczowo się trzymają. Nie ma zmiłuj. Jedną z tych zasad jest właśnie to, że nie mogę wychodzić z domu od dwudziestej drugiej i wracać później niż o dwudziestej drugiej. W ogóle najlepiej gdybym szła spać o dwudziestej drugiej, jak nie wcześniej. Wtedy mają ten swój ukochany spokój i ciszę. Albo inaczej... Wtedy idą spać. A gdy Państwo Haruno idą spać, to wszyscy inni również powinni (w tym ja).
-Do zobaczenia. - Pożegnałam Uzumakiego w drzwiach wyjściowych buziakiem w policzek. Chłopak uśmiechnął się uroczo i wyszedł. Zawsze tak było. Westchnęłam zmęczona (w zasadzie to niczym) i powoli kierowałam się do łazienki. Tam wzięłam szybki prysznic i przebrałam w piżamę. Czas iść do łóżka, aby być wypoczętym na drugi dzień.
***
Hinata dotrzymuje mi kroku już od jakichś pięciu minut. Cały czas bełkocze coś o jakimś filmie, który mało mnie obchodzi. Dlatego też myślami jestem gdzieś daleko od granatowowłosej, szkoły, w której się znajdujemy i całego otaczającego mnie świata. Jestem gdzieś w swoich myślach, gdzie siedzę sobie przy pianinie, na łące pod drzewem wiśni. Ubrana w piękną, białą sukienkę gram cudowną melodię, której jestem twórcą. Wiatr sprawia, że moje włosy falują. Jestem tam taka szczęśliwa.
-Sakura, słuchasz mnie? - Spytała zrezygnowała Hinata. Na szczęście przed przyjaciółmi nie musiałam udawać tak jak przed rodzicami. Hyuga znała mnie bardzo dobrze od tej drugiej strony. Ponoć przeciwieństwa się przyciągają. W naszej przyjaźni to bardzo prawdopodobne, bo to ja uchodzę za tą chamską i ostrą. Zaś właśnie Hinata za łagodną i delikatną. No kto by pomyślał! Ale jedno nas łączy - obie jesteśmy tak samo dziwne i porąbane.
-Nie. - Odparłam. Mam to do siebie, że jestem szczera. Uważam, że nawet najgorsza prawda jest lepsza od kłamstwa. Na szczęście Hina była już przyzwyczajona do mojego charakteru. - Przepraszam. - Dodałam. Kulturę zachowywałam mimo wszystko. Nawet gdybym chciała to zmienić to... Jest ciężko się tak od razu przestawić z dnia na dzień. Próbowałam już kiedyś, ale to ciężkie. Stwierdziłam więc, że jeśli ktoś ma mnie polubić to za to jaka jestem.
-Mówiłam ci o tym nowym filmie...
-Hinata, ale ja o tym wiem, tylko mnie to nie interesuje. - Wytłumaczyłam ze smutną miną. Otworzyłam drzwi wejściowe i odetchnęłam świeżym powietrzem. Po chwili spojrzałam na przyjaciółkę obok, która patrzyła na mnie podejrzliwym spojrzeniem. Wiedziała, że coś mnie gnębi, dlatego od razu kontynuowałam. - Zróbmy coś innego. Coś szalonego, dla odmiany. Mam dosyć mojego nudnego życia. Szkoła, dom, szkoła, dom. To już mi się przejadło.
Dziewczyna zaśmiała się. Nie wiem o co jej chodzi, bo przecież nic śmiesznego nie powiedziałam. Po chwili uspokoiła się, zaczęła mówić.
-Przejadło jak ta bułka z truskawkami.
Dobra, to teraz wytłumaczę wam, o co z tym chodzi. Jakiś miesiąc temu miałam fazę na bułki z truskawkami. Tak zwane drożdżówki. Jadłam je codziennie. Czasem nie raz, nie dwa, ale z cztery. Teraz mam obrzydzenie i kiedy tylko ktoś proponuje mi taką drożdżówkę po prostu mam odruch wymiotny i MUSZĘ biec do łazienki. Widzicie to trochę głupie, ale ja naprawdę wymiotuję na widok tego pysznego świństwa. Wydaje mi się, że do końca życia już tego nie tknę. Choćby od tego zależało moje życie, albo życia HInaty czy Naruto, to po prostu nie jestem w stanie.
-No już nie rób takiej kwaśniej miny. - Ponownie usłyszałam chichot przyjaciółki. - A więc wytłumaczysz mi co się stało, że chcesz się od tego wszystkiego oderwać?
-Tak po prostu. Błagam idźmy do jakiegoś klubu czy coś. - Mówiłam, wiercąc dziurę w duszy mojej towarzyszki. To zawsze działa, gdy nie chcę się z początku na coś zgodzić.
-W sumie to nie głupi pomysł!
O. MÓJ. BOŻE! Co się stało z Hinatą Hyuga, moj przyjaciółką, która zawsze była odpowiedzialna i powstrzymywała mnie od tego typu pomysłów, które mogły przysporzyć mi problemów z rodzicami?!
-Ale wymówkę to ty wymyślasz. Wiesz, że nie jestem w tym dobra.
Dobra, czasem uda mi się skłamać. Ale to w dobrej wierze. Uśmiechnęłam się delikatnie (czytaj - zaczęłam szczerzyć się jak głupia) i przytulać granatowowłosą piszcząc "dzięki, dzięki, dzięki". Tak to już z nami bywało.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz